czwartek, 31 lipca 2014

Czas goni.

Jeszcze niedawno z niecierpliwością odliczałam dni do narodzin mojego psiaka a teraz co? Za 10 dni już go odbieram! Jak ten czas szybko zleciał! Co prawda zleciał mi tak szybko dzięki uczelni, praktykom i pracy ale mimo wszystko, myślałam, że bardziej będzie się wlókł i torturował mnie faktem, że do odbioru szczeniaka jeszcze tyyyle czasu. 
Kiedy zdecydowaliśmy się na psa, od razu zaczęłam szukać hodowli. Z początku chciałam owczarka australijskiego, jednak stwierdziliśmy zgodnie, że póki co nie mamy warunków na większego psiaka i weźmiemy coś mniejszego. I mi i mojemu chłopakowi do gustu przypadły pembroczki. I tak też postanowiliśmy - razem z nami zamieszka iście królewski pies:) Pisałam z hodowcami, długo wybierałam aż w końcu stwierdziłam, że niedaleko pada jabłko od jabłoni i rozejrzę się po okolicy. I znalazłam hodowlę w tym samym mieście. W tym momencie mogę śmiało napisać, że to był mój najlepszy wybór. Nie dość, że hodowczyni jest bardzo pomocna, kompetentna i sympatyczna to jeszcze mam ją na miejscu! 
Wsiadam w samochód, dziesięć minut drogi i jestem na miejscu. Dzięki temu swojego psiaka widziałam już dwa razy - w 3 tygodniu życia i w 5 tygodniu życia. Możliwe, że też dzięki moim odwiedzinom i mizianiu corgiszonowych klusek czas tak szybko pomknął:)
Wyprawka niemal skompletowana. Brakuje kilku niezbędnych rzeczy i kilku moich zachcianek, które nie są psu niezbędne:)



Oprócz legowiska kupiliśmy parę zabawek z biedronki na niszczycielskie szczenięce ząbki (nawet szkoda ich nie będzie), jedną szeleszczącą krówkę, piłeczkę pseudoażurową, kocyk a szarpak i rozjechaną gumową myszkę dostaliśmy w prezencie:) 


Dodatkowo zamówiona jest klatka/kojec i miseczki ceramiczne. 
A na dniach wykonamy zamówienie w KudłatyArt, ponieważ najbardziej do gustu przypadły nam ich obróżki i smycze, oraz u Miedzianki trzeba zamówić adresówkę. I póki co to tyle. Wciąż nie wiem jaką karmą karmić szczylka, w wyprawce dostaniemy od hodowczyni trochę karmy, na której do tej pory psiaki były. Później pomyślimy co i jak. 
Uff, chyba tyle na dzisiaj:)
Już za momencik Astro będzie z nami!


Tymczasem kilka zdjęć pięciotygodniowego psiego szczęścia:







poniedziałek, 7 lipca 2014

Marzenia się spełniają!

Urodziło się moje psie marzenie. 
ASTRO kusy Funny Pem przyszedł na świat 17 czerwca o godzinie 5.10. Jest pięknym, całkowicie kusym pieskiem, z mocną głową i pięknym białym kołnierzem i białą strzałką na głowie. Pojawił się na świecie jako pierwszy z pięciorga szczeniaczków. Jego widok wynagrodził mi to napięcie przy czekaniu:)
Nie myślałam, że taki mały piesek potrafi dać tyle szczęścia (pomimo tego, że jeszcze nie mieszka ze mną). Zakochałam się w nim na zabój. Jest taki, jakiego go sobie wymarzyłam. 
Już nie mogę się doczekać aż zamieszka razem z nami i będzie codziennie tuż obok. 
Wczoraj odwiedziłam hodowlę Pani Izy, zrobiłam kilka zdjęć komórką, więc mogę się nimi podzielić.